Komu prezenty pod choinkę przynosi Aniołek? O tradycjach świątecznych słów kilka
Skrzypi pod nogami świeży śnieg, szron już namalował wzorki na oknach, zaświeciła pierwsza gwiazdka, czas zatem zasiąść do wigilijnej kolacji. Lampki na choince przyjemnie mrugają, na zielonych gałązkach wiszą kolorowe ozdoby, a na stole pojawiają się pyszne potrawy: karp, barszcz z uszkami, zupa grzybowa, pierogi z kapustą… Czy jednak każdy z nas kojarzy Święta w taki sam sposób?
Niemalże w każdej kwestii, także w kwestii zwyczajów świątecznych, sprawdza się przysłowie „co kraj, to obyczaj”. Wielkopolska ma swojego Gwiazdora, który przynosi dzieciom prezenty zamiast Świętego Mikołaja, na Mazurach w dawnych czasach zamiast na pasterkę, uczestniczyło się w uroczystej jutrzni. Także i obszar polsko-słowackiego pogranicza może się pochwalić licznymi, niespotykanymi nigdzie indziej tradycjami. Dbałość o zachowanie ciągłości lub chociażby pamięci o dawnych obyczajach powinno należeć do naszych obowiązków. Istnieje wiele źródeł, z których można czerpać informacje, możemy chociażby porozmawiać ze swoimi dziadkami i rodzicami, którzy na pewno pamiętają, jak dawniej wyglądały Święta. Dbałością o tradycje zajmują się także organizacje i stowarzyszenia – dba o to chociażby marka Carpathia, szczególnie skupiająca się na obszarze szeroko rozumianych Karpat. Jak zatem wygląda Wigilia i Święta na tym terenie? Może uda nam się co nieco opowiedzieć….
Dzień Wigilii, 24 grudnia, słońce jeszcze nie wzeszło, miasteczka spowite są mrokiem… nagle rozlega się pukanie do drzwi. Któż to może być o tej porze? Otwieramy drzwi, na mrozie stoi kilku chłopców – to połaźnicy, którzy przychodzą przypomnieć o niezwykłym dniu – narodzinach Chrystusa, złożyć życzenia, zakolędować. Dlaczego są to sami chłopcy? Według tradycji w dzień Wigilii próg domu jako pierwszy powinien przekroczyć mężczyzna – „baba” zwiastowała nieszczęście na przyszły rok. Pojawienie się ich zaraz o świcie mogło zapewnić dobrobyt i niespodziewana wizyta ciotki lub sąsiadki nie budziła już „strachu”.
Całodzienne przygotowania i krzątanie się po kuchni prowadzą nas do kolacji – powinno się pojawić dwanaście bezmięsnych potraw. Na stole znajdujemy także dodatkowe nakrycie, dla niespodziewanego gościa, a pod obrusem – sianko. Jest to pozostałość dawnego zwyczaju, kiedy w kącie izby stawiało się snop siana. Zanim zasiądziemy do wieczerzy połamiemy się opłatkiem, cieniutki, biały, prostokątny… no właśnie czy zawsze prostokątny? Na Słowacji opłatek jest okrągły, a na stole zamiast sianka i dodatkowego nakrycia pojawia się garnek z ziarnami zbóż i drobnymi monetami, które zostaną tam aż do Trzech Króli. Wśród potraw wigilijnych u naszych południowych sąsiadów nie może zabraknąć ryby z sałatką ziemniaczaną i kapustnicy, czyli zupy z kiszonej kapusty, a na deser „vanoczki” – chałki z bakaliami. Podobnie jak po polskiej stronie pogranicza, często spotyka się także kompot z suszu, czyli suszonych owoców. Polacy z pogranicza znają zaś doskonale kutię, czyli mieszankę bakalii, pszenicy, maku oraz miodu, podawaną na ciepło lub zimno.
Już po kolacji przychodzi czas na otwieranie prezentów, tylko kto je przynosi? W Małopolsce i na Podkarpaciu grzeczne dzieci odwiedza Aniołek, ale już słowackie dzieci – Jezusek. Kolędy jednak rozbrzmiewają wszędzie tak samo – głośno i radośnie, wychwalając niezwykły dzień.
Czas Świąt jest czasem magicznym, który warto przeżyć w gronie najbliższych, rodziny i przyjaciół. Przy wigilijnym stole warto pamiętać o tym, że zwyczaje, które pielęgnujemy, zawdzięczamy naszym przodkom. Niech dawne czasy w nas trwają, ponieważ dziedzictwo warto pielęgnować – jest to część naszej pięknej i bogatej historii.
CARPATHIA to coś więcej niż marka terytorialna, to sposób myślenia o Karpatach. Przyłącz się do nas, aby współtworzyć gospodarczy znak jakości Karpat, który skupia najlepsze produkty, atrakcje i usługi o charakterze karpackim.
Więcej informacji o CARPATHII uzyskasz:
Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska